Kubusiowi zostało jeszcze trochę czasu z mamą - 4 dni - choć konkretnych znaków zwiastujących nadchodzący wielki dzień brak.
Podczas kolacji pojawiły się skurcze, ale po 10 min. minęły tak szybko, jak się pojawiły i póki co bezpowrotnie...
Ale dziś może trochę z innej beczki.
Jesteśmy małżeństwem 3 lata z hakiem. Zawsze wiedzieliśmy, że chcemy mieć potomstwo. I to nie w liczbie pojedynczej. Lubimy jak dużo dzieje się w domu.
Od ponad 2 lat jest z nami także Leon. Leon jest uroczą świnką morską. Oczywiście jak każdy zwierz, jego uroczość skutecznie podnosi co jakiś czas człowiekowi ciśnienie, ale ten stan szybko mija. Leon swój kącik ma w kuchni i z perspektywy czasu nie wiem czy był to dobry pomysł. Wcześniej zajmował pokój Bunia, w zasadzie był to pokój Leona, bo Bunio był w planach, a pokój był raczej przechowalnią, niż pokojem mieszkalnym. No ale odkąd dowiedzieliśmy się, że będziemy rodzicami - pokój oficjalnie stał się pokojem Kubusia - po wcześniejszym remoncie. I tak Leo obecnie siedzi w kuchni. Co za tym idzie: nie da się normalnie otworzyć lodówki, i nie że lodówkę mamy jakąś felerną :)
Człowiek musi jeść, a gdy chce coś zjeść (np. w okolicach 01 AM :) ) - co się dzieje?! - załącza się alarm! Leon piszczy jak oszalały, chyba że jest bardzo zaspany, wtedy zanim jego małe zwoje mózgowe zaskoczą, że aktualnie lodówka się otwiera - jest już zamknięta.
Każdy w domu oczywiście wie, że w tej chwili ktoś sięga po coś do lodówy. Z drugiej strony jest to miecz obusieczny - jak ja śpię to wiem kto (głównie Aga:D) i wiem kiedy (głównie w nocy:D:D) korzysta z dobrodziejstwa zimnej szafy.
Tyle o Leonie - naszym szpiegu, informatorze. Jak będzie okazja, czyli jak zrobi coś naprawdę głupiego, to wrócę do niego...
mama, Bunio in & Leon |
Wracając do tematu, chcemy mieć dzieci i chcemy mieć zwierzaki. Myślimy o psiaku, dość intensywnie, temat wraca co jakiś czas od paru dobrych lat. Doszliśmy do wniosku, że jak Bunio będzie chciał psiaka, to go dostanie, oczywiście nie bezwarunkowo. * zawsze jest jakiś haczyk, drobnym maczkiem :D Wiadomo, że psiak = obowiązki; trzeba z nim wychodzić, spacery, pielęgnacja itd.
Póki co pozostajemy wierni przekonaniu, że dziecko + zwierz w domu to fajny team.
To rzeczywiście niezły team!
OdpowiedzUsuńTeż o takowym myślimy :)
To chyba dobry pomysł ;)
UsuńWidze ze sporo nas laczy, procz terminu rozwiazania i przygody z cisnieniem. tez mamy zwierza Leona tyle ze kocura:) i tak samo jak wy uwazamy ze dziecko i zwierz to fajny team!;)
OdpowiedzUsuńooo, faktycznie sporo:) Leony to fajne zwierzaki :)
UsuńPrzynajmniej macie pewność, że nikt Wam w nocy lodówki nie obrobi z takim włochatym alarmem ;) My mamy psa (pierwsze dziecko przed synkiem ;) ) i Maluch jest przeszczęśliwy na jego widok! :) Macie upatrzoną konkretną rasę? Polecam Cavalier King Charles Spaniele - łagodne, piękne i totalnie pozbawione agresji.
OdpowiedzUsuńKonkretnej rasy nie mamy na oku, ale myśleliśmy właśnie w tym kierunku :) mały, ale nie za mały, kanapowiec :)
Usuńtak żeby i Bunio i psiak byli uśmiechnięci na swój widok :D
Też myśleliśmy o zwierzaku dla Wiktora, ale jednak to jest duży obowiązek. Zdarzają nam się wyjazdy z moimi rodzicami gdzieś na wakacje i nie mielibyśmy z kim zostawić psa lub kota (z rybkami może i byłby mniejszy problem). Mieliśmy na weekend kota na "przechowanie" i mieliśmy dość latającej sierści po mieszkaniu i nocnych harców - a ta (w sumie) kotka ma naprawdę ostry charakterek. :) Tak więc Wiktorowi zostanie bawienie się ze zwierzakami znajomych i rodziny. :) Marzyliśmy o labradorze, ale taki pojawi się najprędzej wtedy, kiedy nam się zamarzy domek z ogrodem. :)
OdpowiedzUsuńLabradory to bardzo fajne psiaki.
UsuńFakt, znam mieszkania, w których są koty lub kot i sierści jest mnóstwo... Nie do ogarnięcia. Natomiast opcja z domem i ogrodem jest jak najbardziej trafna:) wtedy pies nie jest problemem i ma się gdzie wybiegać.
Jak tam u Was? coś się ruszyło? ;)
OdpowiedzUsuńjesteśmy po wizycie u naszego lekarza, najprawdopodobniej jeszcze dziś jedziemy do szpitala, więc może jutro Kubuś będzie z nami :)
Usuńdlaczego cc jednak? Czyżby przez ciśnienie? Mi też wszyscy jakoś związani z medycyną twierdzą, że powinnam mieć cc, tylko lekarz jakby taki bardziej opieszały.
OdpowiedzUsuńDokładnie przez ciśnienie. Lekarz wprawdzie mówi, że nie może Agi zmusić do cc, jednak z ciągłymi skokami ciśnienia i niemałą przewidywaną wagą naszego Bunia cesarka jednak będzie bezpieczniejsza dla obu.
UsuńMoże jednak u Ciebie lekarz widzi jakąś szansę na naturalny poród? W sumie fajnie, tylko najgorsze jest takie czekanie, które coraz bardziej Ciebie męczy...
Ja mam leczone ciśnienie od 2 trymestru, leki przyjmuje 3 razy dziennie, a mimo to ciśnienie mam w górnej granicy normy, więc niezadowalające. Wszyscy znajomi pracujący w szpitalu twierdzą, że powinnam mieć jednak cc, tylko ten mój lekarz jakieś inne teorie ma.
UsuńAga też przyjmowała 3 x dziennie po 2 tabletki (zapewne te same). U nas jest podobnie, ciśnienie jest w zasadzie na górnej granicy dopuszczalności. My wprawdzie z ciśnieniem walczymy od 2-3 tygodni, ale to i tak podstawy do cc.
UsuńJeśli chodzi o lekarza - my zmieniliśmy prowadzącego na ostatniej prostej (w 35 tc) i była to słuszna decyzja. Aktualny jest świetny. Wcześniejszy - szkoda gadać. Nie żebym namawiał do zmian - każdy ma swój sposób prowadzenia ciąży.
Trzymamy za Was kciuki!