Decyzja lekarza o konieczności zrobienia u mnie cc mroziła mi krew w żyłach z dwóch powodów. Pierwszy - ogromna obawa przed bólem pooperacyjnym (swoją drogą absolutnie uzasadniona), drugi - obawa przez problemami z laktacją. Naczytałam się mnóstwo bzdurnych artykułów i forum dla kobiet, które opowiadały jak to cc szalenie utrudnia karmienie piersią bo to takie wszystko nienaturalne aby dziecko siłą z brzucha matce wyciągnąć. A że organizm szaleje i nie rozumie, że to już trzeba produkować itd.
Dziś wiem, że obawy w moim przypadku były zupełnie niepotrzebne.
Bo nie będę pisać, że ciężko było, że walczyłam o laktację. Że nie była to łatwa droga, choć rozumiem, że często taka nie jest.
Nie miałam super nawału mlecznego, ale mleko było. Nie miałam popękanych sutków, choć w początkowych dniach lekkie zaczerwienie mnie nie ominęło. Nie miałam problemów z dostawianiem Bunia, bo radził sobie z tym doskonale, a i pomoc w szpitalu w tym zakresie miałam wspaniałą. Moje modły w temacie laktacyjnym zostały wysłuchane i ominęła mnie większość problemów z nim związanych.
Karmię szczęśliwie od sześciu miesięcy i nie zamierzam póki co tego zmieniać.
Niemniej i u nas na horyzoncie pojawiły się małe problemy. Otóż kilka razy przytrafił mi się w jednej piersi zator mleczny. Nauczona przypadkiem własnej mamy, która przeszła poważne zapalenie piersi, z koniecznością jej rozcinania, szybko w takich przypadkach interweniowałam. Na szczęście masaż, termofor i mój mały ssący uzdrowiciel szybko doprowadzają moją pierś do ładu.
A czemu o tym wszystkim piszę? A bo często mam wrażenie, że traktowano kobiety po cc jakby były w 99% kobietami. Bo ani się nie napociły, ani nie wiedzą co to bóle parte. A o tym co się dzieje z taką kobietą po zejściu znieczulenia przecież nie warto mówić. Że cc często uratowało życie ich dzieciom i im samym też nie.
Błędna świadomość w ludziach nigdy nie przestanie zapewne iskrzyć.
Niemniej ja - kobieta po cc swój dodatkowy 1% mam :)
Daje mi go ten mały człowiek i te tylko nasze chwile, gdy nikt i nic dookoła się nie liczy :)
też miałam CC dwa razy. Nie czuje się gorsza, a z Pati od razu miałam mleko.
OdpowiedzUsuńA dla Bunia jesteś najlepsza w 300% :)
OdpowiedzUsuńdoskonale wiem o czym piszesz. Niestety mało sie o tym mówi ale ja równiez po cc nie z wyboru miałam podobne odczucie..niby wielkie miasto niby otwarte głowy ale wciąż przekonanie ze cięcie to nie poród pokutuje. Nie przescigam sie w cierpieniu związanym z porodem mimo ze po cc zdychalam ponad tydzień, pokarm miałam i to ogrom i urodziłam a nie miałam zabieg. Mam swoje 100%:)
OdpowiedzUsuń