Choć magiczna dwójka stuknęła we wtorek to dziś malutkie podsumowanie...
Buniowa waga to ponad 5700 (!!!) Wiemy, wiemy, duży chłop nam się chowa :)
Co do wzrostu to niestety ciężko Młodemu zmierzyć, ale ubranka nosi najczęściej 62, choć właściwie będziemy wskakiwać w 68.
Pieluszki jeszcze 2 choć po skończeniu tej paczki wskakujemy w 3.
Co do spania niestety nie mamy ustabilizowanych pór drzemek w ciągu dnia. Bywa, że Bunio śpi całe popołudnie aż do kąpieli. Bywa, że ledwo prześpi z dwie godzinki w ciągu dnia.
Natomiast noc (tfu tfu - odpukać) jak najbardziej nam się udaje. Po kąpieli Bunio wie, że jest karmienie i obowiązkowe spanko. Co najmniej 5 godzin nam w jednym ciągu przesypia. Potem wstaje na przebranie, kolejne karmienie i śpi do rana. Pobudka zatem nocna jedna.
Karmimy wciąż samą piersią. Żadnych problemów póki co w tym zakresie nie było i miejmy nadzieję, że nie będzie.
Z brzuszkiem małego wciąż walczymy. Kolek prawdopodobnie nie ma, ale od pierwszych dni życia towarzyszą nam duże nerwy Małego przy zrobieniu kupki czy pierdka. Dodam, że zarówno z jednym, jak i drugim nie ma problemu - są baardzo często, ale mały człowiek po serii wydalonych gazów, chce jeszcze i jeszcze. Gdy ich już nie ma - denerwuje się.
Lekarz na ustabilizowanie przepisała nam zawiesinę Debridat. Pomocniczo bierzemy czasami Espumisan. Oby już minął trzeci miesiąc. Podobno mijają wtedy wszystkie dolegliwości brzuszkowe.
Ponadto, Kubuś coraz częściej się uśmiecha, coraz częściej z nami rozmawia. Choć muszę przyznać, że z naszych obserwacji najlepszym kompanem rozmów (a bardziej monologu) jest...karnisz w sypialni. Niby dzieci nie widzą na tym etapie zbyt daleko, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że karnisz jest Jego absolutnym numero uno.
Na brzuszku Kubuś nie lubi leżeć, toteż wstyd się przyznać, nie często ćwiczyliśmy tę pozycję. Przyznać jednak musimy, że jeżeli uda nam się go już położyć, Bunio zaczyna już ładnie się podpierać i trzymać długo główkę.
Ogólnie musimy przyznać, że syn nam dorasta w niewyobrażalnie szybkim tempie. Staramy się łapać każdą chwilę, bo tak szybko wszystko się zmienia.
Poza tym wciąż patrzymy i patrzymy i nadziwić się nie możemy, że stworzyliśmy małego człowieka:)