środa, 28 maja 2014

Matka tworzy - Dziewczyńska mięta?

A pewnie, że nie! :) przynajmniej według mnie. Dziewczyńska owszem, ale bluzka, z której galoty Młodemu zrobiłam :) Parę groszy w sh na wagę, kilka minut z maszyną, sznurówka z drugiego buta Tatowego (bo niby po co mu druga, skoro z jednego buta już wyciągnęłam)... i gotowe :)







A ponieważ materiału roboczego na wagę wzięłam na zapas to nie koniec moich tworów tego sezonu. Za bloomersy z gumką się wezmę, skoro klimat się u nas zrobił iście tropikalny. A następnym razem obiecuję tutorial zdjęciowy dla tego arcytrudnego i pracochłonnego projektu. 


wtorek, 27 maja 2014

BioBazar Katowice

W końcu i w Katowicach dorobiliśmy się porządnego bio bazaru. Lubimy, korzystamy. Choć w cosobotnie poranki trochę trzeba postać w kolejkach to stwierdzamy po kilku tygodniach, że warto :)







Młodzież też musi spróbować specjałów...






poniedziałek, 26 maja 2014

Święto x2

W tym roku przyszło mi świętować 26 maja po raz dwudziesty dziewiąty. W tym roku bardzo wyjątkowo. Bo na bok poszły urodzinowe radości a przyszła pora na chwile refleksji nad macierzyństwem swoim, macierzyństwem innych kobiet. Chylę czoła dla Was Kobietki za każdy dzień, który poświęcacie swoim największym Skarbom. Za pełne troski gesty i oczy pełne miłości. 

Urodziłam się w Dzień Matki, ale dopiero po 29 latach przyszło mi w pełni poczuć smak tego święta :)

Z tej radości nawet pierwszy w życiu tort upiekłam, a biszkopt rzucany łaskawie wobec mnie nie opadł!

Powtórzę się...uwielbiam być mamą! :) Bardzo! 



I Bunio w ten wyjątkowy, duszny poniedziałek...







niedziela, 25 maja 2014

21/52

21/52
Poduchy! Luuubimy bardzo! :)





czwartek, 22 maja 2014

9 miesięcy!

Drugą wspólną dziewięciomiesięcznicę obchodzimy razem, z czego jedna w 'autsajdzie'.
Zapomnieliśmy o podsumowaniu ośmiomiesięcznym, dlatego dość obszernie postaram się zreflektować.

Waga - ok. 9,4 kg
Rozmiar ubrań - 74/80 (bardziej już w stronę 80)
rozmiar pieluszek - 4
ilość ząbków - 8 ! (bezobjawowo wyszedł w poniedziałek ósmy)

Powtórzę się, dziewiąty miesiąc był wspaniałym miesiącem, jak każde pozostałe. Największym utrudnieniem były wyżynające się na raz pięć zębów. No, właściwie 6. Ale musimy przyznać szczerze, dziecko nasze ząbkowanie znosi wyjątkowo dzielnie i praktycznie bezobjawowo. Jedynie nocki z częstymi pobudkami. W dzień absolutnie zero oznak ząbkowania.

Jest coraz bardziej ruchliwy, nie potrafię się napatrzeć jak szybko z punktu A przemieszcza się w niewiadomy sposób w punkt B. Wszędzie go pełno, a przecież jeszcze nie raczkuje :) Poza tym całkiem sprytnie zaczął sobie otwierać już szuflady.

Apetyt Młodemu dopisuje jak zawsze. Jemy właściwie już wszystko. Kromki chleba pierwsze już dawno zjedzone. Do chrupek kukurydzianych próbuje się przekonać, ale jakoś z dystansem do nich podchodzi.
Uwielbia ryby, jogurty i kaszki. Na szczęście w końcu otworzyli w Katowicach fantastyczny BioBazar, gdzie co sobotę zaopatrujemy szanowną młodzież i siebie samych w różne smakowitości. Ostatnio próbowaliśmy arbuza, ale do ulubionych przysmaków Jegomościa nie zaliczymy. Konsystencja produktów też już dawno zmieniona na "prawie normalną". Wszak ma czym gryźć :) 

Bunio nauczył się robić rączką o buzię "indianina". Robi to na okrągło, wywołując u wszystkich dookoła uśmiech. Z dość osobliwych upodobań lubi, gdy chodzę do toalety (nie wiem co w tym śmiesznego). Gada jak najęty od kiedy tylko otworzy oczy. 'Mama', "baba', 'brum brum', 'bam bam' jest na porządku dziennym. Jest ponadto strasznym "czyścioszkiem" bo każdy napotkany na drodze paproch musi wziąć w palce i odrzucić ostentacyjnie na bok. Uwielbia, gdy dmucha się mu we włosy, gdy myjemy zęby lub suszymy swoje włosy. Jednak najulubieńszą czynnością przy której najbardziej wzburzony Bunio się wycisza to trzymanie sznurka,  troczka. Nieważne czy z Tatowej bluzy, czy z własnych portków. Uwielbia i tyle.

To co istotne - tuli się! Drzemki lub poranki w naszym łóżku muszą być przytulone do mamy. Zawsze przez sen przekręca się na boczek i oplata swoimi rączkami moją rękę :) 

Odkąd ósmy ząb wyszedł (czyli kilka dni temu), spanie nocne w końcu się ustabilizowało. Częste pobudki na cyca zamienił na jedną około 2 w nocy. Może to wciąż nie przespane w całości nocki, ale czego chcieć więcej jak jesteśmy wyspani. Co do drzemek w dzień ma dwie. Rano i w godzinach wczesnopopołudniowych. Ostatnio są dosyć długie, bo zdarzała się drzemka poranna ponad 2h. 

Podsumowując, nie wiem jak zachowują się dzieci w jego wieku. Nie mam porównania. Wiem jedno, uwierzcie mi, to dziecko jest absolutnie wyjątkowe pod kątem swojej pogodności. Gotuję przy nim, kąpię się, szyję na maszynie, piszę posty, prasuję, odkurzam, wieszam zasłony, robię zakupy, czekam 30 minut na jedzenie w restauracji etc. Zawsze jest cierpliwy i stara się nie przeszkadzać. Zresztą, szalenie lubi nas obserwować lub innych ludzi. Zawsze uśmiechnięty. Zawsze pogodny. Od 9 miesięcy każde wyjście do sklepu czy restauracji nie było obarczone choćby najmniejszym marudzeniem. Uwielbia ludzi i ich towarzystwo. Potrafi uśmiechać się nawet podczas swojej godzinnej rehabilitacji, gdy pani fizjoterapeutka wyciska z niego siódme poty.

O matko! Ale cud nam się trafił! Uwielbiamy Go!...ale to pewnie wiecie :)






wtorek, 20 maja 2014

No! Nareszcie!

Uwielbiam wiosnę. Ciepłą wiosnę. W szczególności taką, w którą narzekam, że mi za ciepło. Wiem bardzo dobrze, że w listopadzie będę tęsknić za tym narzekaniem. W Buniowej karierze to pierwsza wiosna. Pierwsze tak ciepłe dni. Zatem i my skorzystaliśmy i w plener podążyliśmy :) A, że szanowna młodzież zwierzyną zaczęła się interesować, skierowaliśmy nasze kroki do znajdującej się po sąsiedzku stadniny koni.


Konie, jak to konie. Mama lubi, dziadek lubi ale Bunio pasji chwilowo nie ujawnia. Za duże i do tego śmią naśladować dźwięki wydawane przez Jegomościa. 





Za to trawa - nowa miłość.




Trochę zielska a ile radości :)




Natomiast kotem nie wzgardzi. Wzrost podobny i nie parska.  


Jutro też wychodzimy :)



20/52

20/52
Łamiemy stereotypy. Smok - przyjaciel :)



niedziela, 18 maja 2014

Misja balkon

Marzyć każdemu można. A do moich należy ogromny, wypielęgnowany ogród choć w połowie tak piękny jak od Green Canoe. Ale próżno szukać u mnie i ogrodu i zdolnej ręki do kwiatów. 
Radzić sobie jednak trzeba. Mały balkon choć odrobinę musi przyjemności memu oku sprawiać. Minimalnym kosztem w końcu zaczęliśmy sezon balkonowy :)

donice kamionkowe po poprzednich właścicielach mieszkania



skrzynka i doniczka made by me :)



Smagliczki dzięki uprzejmości cioci Kasi :)


środa, 14 maja 2014

Matka tworzy - galoty

Nie od dziś wiadomo, że potrzeba matką wynalazków. A u nas potrzeba była. Portfel po ośmiu miesiącach znacząco odchudzony, Młody rośnie w tempie zastraszającym, a na tyłek trzeba coś wkładać. Wystarczył stary t-shirt od Buniowego Taty i sznurówka jednego z jego butów. Tata zły jak osa, bo mówi, że w butach chciałby jeszcze pochodzić, a w podkoszulku właśnie DZIŚ chciał spać (nie przypominam sobie by miał go na klacie przez ostatnie wspólne siedmiolecie). 
Niemniej wszystko nieważne bo matka chwyciła za maszynę i w końcu są :) 30 minut roboty, a ile radości z jednych galotów (jak kto woli portków)! Mojej przede wszystkim ! :)






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...