wtorek, 28 stycznia 2014

Pokój dla matki z dzieckiem - SCC Katowice

Kilka razy już czytałam u Was na blogach opinie na temat sklepowych pokoi dla matek z dzieckiem. Do tej pory świadomie starałam się z nich nie korzystać, co zwykle kończyło się baaardzo szybkim powrotem do domu z głodnym i średnio zadowolonym Buniem. 

Tym razem podczas wizyty w rodzimej Silesia City Center postanowiliśmy skorzystać z owych pokoi, tym bardziej, że Młody nie licząc faktu, że był głodny i troszkę zsiusiany to wizyty w galeriach znosi z absolutną euforią, zafascynowany kolorowymi witrynami i światełkami.

Odwiedziliśmy dwa pokoje - za pierwszym razem aby nakarmić Jegomościa, drugi, gdy chcieliśmy Bunia przebrać. Stan mogę ocenić jako satysfakcjonujący. Nie jesteśmy bardzo wymagający, zatem zależało nam na tym aby było czysto, schludnie i bezzapachowo. I tu nam się udało. Oba posiadały przewijak, z tym, że jeden z pokoi posiadał delikatnie ujmując, egzemplarz nieco zużyty. Na szczęście pielucha tetrowa i własny podręczny przewijak zminimalizowały dyskomfort. Były krzesełka do karmienia i czyste ręczniki papierowe co również mile mnie zaskoczyło.
Podsumowując, ciężko stwierdzić, czy polecam wizyty w owych pomieszczeniach, ale z musu myślę, że nie ma obawy co do stanu czystości i minimalnego komfortu czynności, których chcemy w nich dokonać.
A i samemu zainteresowanemu nie przeszkadzały te troszkę spartańskie warunki :)

A jakie są Wasze doświadczenia z tego typu pomieszczeniami? :)












poniedziałek, 27 stycznia 2014

4/52

Nasz ponad pięciomiesięczny człowiek namiętnie ściąga wszystkie skarpetki, jakie mu się łaskawie nałoży na szanowne stópki. Cóż....zima mu nie sroga. W porównaniu do rodziców :)




niedziela, 26 stycznia 2014

Ektorp

Kreatywność sięga zenitu, gdy dziecię małe w domu. Gdy wybredny coraz bardziej malec ani myśli leżeć na macie, dwoimy się i troimy co wymyślić, aby zadowolić Jaśnie Pana. I tym razem znów potwierdziło się, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. 
 
Najzwyklejsza i najnudniejsza w świecie ikeowa pufa ma swoje 5 minut w Buniowym świecie.







środa, 22 stycznia 2014

3/52

Nasz Króliczek kończy dziś piąty miesiąc. Podsumowanie tego dla nas bardzo wyjątkowego okresu może innym razem.

A dziś kolejna z odsłon. Trochę spóźniona, ale jednak :)

3/52
Bunio nauczył się wyciągać swój niekrótki wcale język. Robi to non stop, przy każdym rozdanym uśmiechu:) Mam nadzieję, że wszystkie ciocie, wujkowie i panie ze sklepu nie mają nam za złe ten wyjątkowy sposób okazywania przez nasze dziecko sympatii :)



piątek, 17 stycznia 2014

I my dołączamy!

Cykl składający się z 52 fotografii naszej pociechy urzekł nas o tyle, że już w naszych głowach widzimy efekt końcowy - kolaż z 52 tak ważnych tygodni z życia Bunia :) 

1/52
 Tydzień ważny! Bunio polubił spacery! - Bo choć dla większości z Was to normalka, to u nas dopiero na początku stycznia spacery z Buniem stały się przyjemnością :)



2/52
Tydzień, w którym Bunio zaczął zasypiać samodzielnie w swoim łóżeczku na wszystkie drzemki w ciągu dnia :) Bez konieczności przebywania przy nim, tulenia, czy pomocy wózka. Wystarczy miś...i włączony wentylator.

Duma nam pierś rozpycha! :)



czwartek, 16 stycznia 2014

Policzone godziny

Sprawa się trochę przedłużyła. Zwiędłe gałęzie o tym boleśnie przypominają. Dziś świeci ostatni raz. 
 It's a wonderful life przypomni na chwilkę miniony klimat.



Niemniej tej pani już podziękujemy tej zimy. 

Żegnamy ją w końcu w doborowym towarzystwie :)

źródło




środa, 15 stycznia 2014

Mama gotuje

Od pierwszych słów chciałam zaznaczyć, że w żadnym wypadku nie współpracujemy z żadną firmą i żadnego poniższego produktu nie dostaliśmy do testowania...a szkoda, bo same superlatywy będą :)
Jako, że od niedawna nasza pociecha ma wprowadzane produkty stałe do swojej diety, stwierdziliśmy, że jego porcje miseczkowe będziemy sporządzać samodzielnie. I tu trochę niespodzianka. Bo oto Buniowa lekarka, świetny specjalista, której szalenie ufamy, trochę sceptycznie podchodzi do tematu samodzielnego przyrządzania dań. Nie wiedzieć czemu ślepo zakochana w słoiczkowych cudeńkach stwierdziła, że i warzywa tam są sprawdzone, a i roboty przy tym mało. Co prawda to prawda. Nie napracuję się przy przyrządzeniu jedzonka, a i na pewno jest świetnym rozwiązaniem na wyjazdach.
Niemniej znając nasze plany w tym temacie przypomniała sobie, że rodzice jednej z jej małych pacjentek mają takie urządzonko co samo gotuje na parze a potem miksuje produkty do odpowiedniej konsystencji dla maluchów.
I znaleźliśmy owe cudeńko z Philips Avent. Opinie internautów trochę przyśpieszyły decyzję o zakupie. Trochę więcej problemów było ze znalezieniem odpowiednich warzyw. Własnych z ogródka brak, a i produktów ekologicznych w sklepach jak na lekarstwo. Niemniej wjechaliśmy do pierwszego znanego nam sklepu z warzywami eko i na pierwszy strzał zakupiliśmy pięć marchewek na początek i siatkę ziemniaków. Przeżegnaliśmy się i zagryźliśmy zęby płacąc 400% więcej niż za marchewki i ziemniaczki z warzywniaka, którymi raczymy się my na co dzień. Ale co tam, brzusio naszej latorośli wymagający...
Zakup urządzenia okazał się strzałem w dziesiątkę! Przyrządzenie całości trwało niespełna 20 minut, przy minimalnym wysiłku poświęconym na obranie i pokrojenie ziemniaczka i marchewki. Konsystencja faktycznie idealna. A całość po prostu przepyszna. A, że zostało troszkę w dzbaneczku, przełożyłam do pojemników na moje mleko, które kurzyły się od prawie porodu i zamroziłam :) Voila! 






O gotowaniu i zachwalaniu słów tyle. A teraz pytanie do Was drogie Mamy. Młody popróbował już kilku smaków w słoiczkach (brokuł, dynia, marchewka, groszek, ziemniaczek) z czego żadnym nie pogardził. Teraz, gdy sama wzięłam się za ich przyrządzanie mam pytanie co podajecie/podawałyście swoim niespełna pięciomiesięcznym maluszkom i skąd brać o tej porze te warzywka ?:)
 I jeżeli ktoś jest z Katowic lub okolic to czy znajdziemy gdzieś sklepik, w którym maciupki brokuł (wielkości mojej piąstki), średnio ładnego wyglądu nie będzie kosztował ponad 17 zł ? :)

Będę szalenie wdzięczna za wskazówki i informacje! :)


wtorek, 14 stycznia 2014

Spanie i takie tam...

Zawsze uważaliśmy, że miejscem spania dziecka jest jego własne łóżeczko, natomiast łóżko rodziców - miejscem spania rodziców. I nie mam tutaj na myśli sytuacji związanych z bolesnym ząbkowaniem, koszmarami nocnymi itp. Po prostu uważamy, że spanie z dzieckiem zawsze się odbije bądź na małżeństwie rodziców, bądź na świadomości dziecka, które nie do końca rozróżnia, gdzie jego miejsce, a gdzie mamy lub taty. 

I najlepsze...nocki przez pierwsze miesiące życia naszego Bunia odbywały się absolutnie niezgodnie z naszym powyższym światopoglądem!
 Za namową położnej, która mając na względzie mój kiepski stan po cc, zaproponowała abym spała przez jakiś czas z małym, do czasu dojścia do siebie. Sprawa się trochę przedłużyła. My przyzwyczajeni do spania z małym człowiekiem zwlekaliśmy z ponownym przeniesieniem do łóżeczka. Niemniej sądny dzień nastąpił i Bunio od prawie miesiąca grzecznie śpi sobie w swoim łożu. Obeszło się bez bezsennych nocy, płaczu itp. Przynajmniej ze strony Kubusia ;)
Zostało jedno ale...Dla wygody i absolutnie egoistycznych pobudek, po porannym karmieniu mojego Synka zostawiam Go już w swoim łóżku. I wierzcie mi...nie planuję tego póki co zmieniać :) Uwielbiam, gdy czeka aż otworzę oczy i obdarowuje mnie ogromnym promienistym uśmiechem :)

Dla takich widoków musicie mi to po prostu wybaczyć :)

  



Jak ja kocham być mamą :)



czwartek, 9 stycznia 2014

byda jak moja mamulka

Jako że miyszkomy na piyknym Ślonsku...
(ja, bo Ślonsk to nie ino kopalnie, hołdy, przemysł i familoki, ale i wiele gryfnych miejsc, w kierych jest zielono i kaj można spokojnie spędzać wolne chwile) 
... wypadało by, aby nosz mały bajtel Bunio o tym wiedzioł i mioł z tego jakiś, choby ino mały duperelek z tą tematyką. 
I trza prziznać, że fest długo kombinować to nie musieliśmy. A przi okazji i fater i matula, ku swoij uciesze sprawili se wielko przyjemność.

Bo przeca, Bunio bydzie jak jego mamulka :D





szczególne pozdrowienia dla mama silesia !


gwara jest fajna ! każda !

Słowniczek: 
ja - tak,
kaj - gdzie,
kiery - który,
hołda -  (hałda) górzyste wzniesienie składające się z odpadów przemysłowych powstające w wyniku eksploatacji kopalin,
gryfny - ładny,
bajtel - dziecko, chłopiec,
duperelek - drobiazg,
fest - mocno, bardzo,
fater - tata,
matula, mamulka - mama

A jakby ktoś potrzebował to takie szykowne body zakupiliśmy o tu :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Zimowy powiew wiosny

Uwielbiamy marzec w styczniu. Nie odwrotnie.



 Dlatego korzystamy :)


poniedziałek, 6 stycznia 2014

pierwsza marchewka

Przez kilka dobrych dni nie było mnie tutaj, za co przepraszam i obiecuję poprawę ;)
Mam nadzieję, że Buniowa Mama wypełniła skutecznie tę lukę :D

Dziś nastał dzień, w którym monopol na karmienie Bunia przestał być wyłączną domeną mamy :D i w tej materii tata dochodzi do głosu :) nareszcie.
Ot tak, od dziś wprowadziliśmy dodatkowe jadło obok tego cycuszkowego - które nadal pozostaje w łaskach.
Pierwszy posiłek Bunia jedzony metodą tradycyjną - a więc łyżeczką, odbył się wręcz idealnie.
No może nie licząc marchewki która nie trafiła do brzucha Bunia. 

Kolejna porcja już jutro.













Kilka ciekawych kwestii i uwag zauważonych zza obiektywu:
1. Bunio lubi marchewkę,
2. Nie jest dobrym pomysłem ubieranie jasnych ciuszków do marchewy,
3. Nie jest nawet średnim pomysłem ubieranie jasnych ciuszków do marchewy,
4. Ba, fatalnym pomysłem jest ubieranie jasnych ciuszków do marchewy,
5. Należy ubierać ciemne ciuszki do marchewy, jasne zostawiamy na obiadki u mamy.

chwila po marchewie




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...